W ostatnim tekście na naszym blogu zastanawialiśmy się nad tym czym tak właściwie są social media? Od kiedy możemy o nich mówić? Jak wyglądają współczesne portale społecznościowe? Dziś natomiast chciałbym pochylić się trochę nad tematem jak social media oddziaływują na nas. Zajmiemy się nimi nieco pod kątem psychologicznym, zastanowimy się jak zachowujemy się w sieciach społecznościowych? W końcu postaramy się odpowiedzieć na pytanie wskazane w tytule tego artykułu. Jeśli ciekawi Was to zagadnienie to zapraszam do lektury. Dodam dla ścisłości, że sam posiadam konta na kilku portalach społecznościowych, z których korzystam w ten lub inny sposób.
Social Media – Narzędzie do bezkarnego podglądania.
„O ! Monika była na wakacjach!”, „Ani urodziła się córeczka, a Andrzej bardzo zabalował w sobotę!” Takie rzeczy przychodzą nam często do głowy gdy przeglądamy nasze tablice na portalach społecznościowych. Szczególnie jeśli mamy dużo znajomych to codziennie jesteśmy zalewani nowymi informacjami o osobach połączonych z nami w sieć. Postawić należy nawet tezę, że dziś sami odzieramy się ze swojej prywatności właśnie przez naszą obecność w Social Media. Ponadto takie „podglądanie znajomych” stało się w dzisiejszych czasach zjawiskiem powszechnie akceptowalnym. Dzieje się tak głównie dlatego, że tak działają portale społecznościowe. Dochodzi nawet czasami do groteskowych sytuacji, gdy fizyczne wejście do jakiegoś pomieszczenia uważane jest co najmniej za zgrzyt towarzyski. „Wejście wirtualne” np. przez Instagram jest natomiast społecznie akceptowane (weźmy choćby szatnie w siłowni /na basenie etc. ). Podglądanie czyjegoś życia poprzez Social Media jest dziś normą i mimo, że mamy narzędzia aby temu zapobiec – choćby możliwość oznaczenia konkretnych treści jako prywatne/ lub korzystanie z różnych opcji prywatności na naszym profilu w SM, to dość rzadko z nich korzystamy. Dlaczego tak jest ?
Social Media, a potrzeba przynależności.
Wynika to przede wszystkim z naszej potrzeby przynależności. To jedna z podstawowych potrzeb, którą ujął w swojej piramidzie autor teorii hierarchii potrzeb, amerykański psycholog Abraham Maslow. Potrzeba ta wyraża się w stwierdzeniu, że każdy z nas potrzebuje być częścią jakiejś większej grupy. Dodatkowo potrzebujemy być zaakceptowani w grupie do której należymy. Doskonale w realizację tej potrzeby wpisują się Media Społecznościowe. Patrząc choćby przez pryzmat Facebooka. Zakładając konto na portalu stajemy się jednym z 2 mld. użytkowników portalu – to dość spora grupa :-). Dodatkowo na naszym wall’u możemy uzewnętrznić się w każdym interesującym nas temacie, a portal zapewnia nam też mniejsze społeczności, które specjalizują się w danej dziedzinie (Grupy na Facebooku, których jest mnóstwo). Więc w imię przynależności zgadzamy się na konwencję zaproponowaną przez Portal, a która zakłada to że udostępnimy coś „o nas” w zamian za informację o innych użytkownikach. Fakt, że możemy zastrzec treści tylko dla naszych „znajomych” nic tak naprawdę nie zmienia, bo prywatność tracimy wraz z akceptacją zaproszenia do znajomych.
Like, czyli siła która nas napędza.
Like, Share, czy fallow są dodatkowymi motywatorami. Ich liczba bowiem stanowi dla naszego mózgu informację, że nasze posty podobają się Innym. Jest to swoistego rodzaju natychmiastowa gratyfikacja (nagroda) dla nas za nasz „wysiłek” włożony w tworzenie treści. Jeśli się pojawiają wywołuje to w naszym umyśle poczucie, że zostaliśmy docenieni, a to z kolei prowadzi do wydzielania dwóch hormonów – dopaminy i oxytocyny.
Dopamina
Ten pierwszy bywa nazwany hormonem szczęścia jednak jak pokazują badania choćby psychologów z uniwersytetu Columbia, ten hormon wywołuje w nas rządzę poszukiwań. To dzięki dopaminie poszukujemy informacji, chcemy poszerzać naszą wiedzę etc. Chodzi tutaj o poszukiwanie zarówno w celu uzyskania jakiejś nagrody jak również w obronie przed jakąś nieprzyjemnością – U żołnierzy z PTSD (Zespołem stresu pourazowego ) poziom dopaminy wędrował w górę jeśli słyszeli wystrzał (co na pewno nie jest miłym przeżyciem). Jest ona stymulowana przez małe znalezione przez nas informację jak również przez „kolejki szczęścia”, czyli środowisko jakim są Social Media. Jednocześnie jest tak silnie uzależniająca, że potrzeba napisania tweeta jest silniejsza od uzależnienia od alkoholu, czy papierosów.
Oxytocyna
Drugi hormon to oxytocyna czyli hormon wydzielany w sytuacjach przyjemnych i kojarzony jako „hormon miłości” czyli np. podczas uścisku lub pocałunku. Pozwala na obniżenie poziomu strasu i większe poczucie empatii etc. Badania pokazują że w trakcie korzystania z social media poziomy oxytocyny w naszym organizmie może podnieść się aż o 13 %, co jest spotykane np. u osób w dniu ich ślubu. To powoduje, że statystycznie rzecz biorąc ludzie korzystający z portali społecznościowych są mniej podejrzliwi wobec innych ludzi (użytkownik Facebooka jest o 43% bardziej ufny w stosunku do większości ludzi niż przeciętny Internauta) Działanie tych dwóch hormonów powoduje, że korzystanie z Social Media, czyli tweetowanie, przeglądanie Facebooka, etc. jest dla nas z jednej strony przyjemne, a z drugiej bardzo uzależniające.
Social Media – W pogoni za perfekcją.
Kolejna sprawa to fakt, że poprzez social media możemy kreować siebie takimi jak chcemy by widzieli nas inni. Badania pokazują że ok. 30-40% tego o czym mówimy dotyczy naszej autoprezentacji. W mediach społecznościowych ta liczba podnosi się do ok. 80% postów. Dlaczego tak jest? Głównie dlatego, że media społecznościowe dają nam czas na to, aby „dogiglać” każdy szczegół podczas gdy rozmowa twarzą w twarz jest chaotyczna i bardziej rozbita. Jeśli uważasz, że problem Cię nie dotyczy zastanów się czy kiedykolwiek wstawiłeś na swoją tablicę na Facebooku zdjęcie, które (nie w sposób celowy) było nieostre, prześwietlone, niedoskonałe? Nie… No właśnie, ja też nie :-)
Perfekcja w social media – możliwe problemy.
Rodzi to kilka kwestii, o których krótko teraz. Po pierwsze to wyścig o uznanie. Każdy z nas wstawiając zdjęcie/film/ post w medium społecznościowym oczekuje tego, że jego aktywność zostanie zauważona. To „zauważenie ” wyraża się, często niesłusznie w liczbie reakcji na Facebooku, komentarzy czy udostępnień. Reakcje, komentarze i udostępnienia stały się pewną walutą społeczną, której oczekujemy za nasz wysiłek, a której otrzymanie powoduje u nas dobre samopoczucie. Problem pojawia się jeśli tej waluty zabraknie – W tym wypadku czujemy się źle, w końcu daliśmy z siebie dużo, żeby zdjęcie było dobre a tekst chwytliwy, natomiast nie ma żadnej reakcji ze strony naszych znajomych. Zaczynamy się zatem zastanawiać dlaczego tak jest. Może dlatego, że nie jesteśmy dla innych tak fajni jak myśleliśmy, albo wrzucone przez nas zdjęcie nie jest wystarczająco cool (mimo, że my uważamy, że jest). Doszukując się tej przyczyny dochodzimy do profili naszych znajomych, którzy pod podobnym zdjęciem zgarnęli 10, 15, 50 lub 100 like’ów, co jeszcze bardziej może w najlepszym wypadku podkopać naszą samoocenę, w gorszym spowodować usunięcie zdjęcia/ czy postu, bo chcemy być lubiani i doceniani. Do tego dochodzi sam element oczekiwania. Schemat jest prosty – wrzucamy coś do sieci i czekamy 5,10,15 min co chwilę sprawdzając powiadomienia w naszym telefonie. Prowadzi to do sytuacji, kiedy na spotkaniu ze znajomym na piwie częściej gapimy się w ekran naszego smartphone’a niż rozmawiamy z naszym rozmówcą. Jeśli powiadomienia nie przychodzą czujemy się źle. Sam złapałem się na tym parę razy i od tej pory staram się (po zameldowaniu w konkretnym miejscu – tak też lubię się chwalić) wyłączyć Internet w telefonie.
FOMO
Takie zachowanie może też wynikać z tzw. FOMO (ang. Fear of Missing Out) czyli lęku o to, że ominie nas ważna informacja/ wydarzenie. Media Społecznościowe poza miejscem gdzie możemy porównać się z innymi stały się również miejscem dzielenia się informacjami i ważnymi wydarzeniami. Ten syndrom jest potęgowany przez ciągły dostęp do Internetu w tym właśnie do mediów społecznościowych. FOMO, jak tłumaczy tutaj psycholog Igor Rotberg, to poczucie lęku i dyskomfortu spowodowane tym, że nie jesteśmy na bieżąco. Powoduje ono u nas sytuację stresogenną, którą możemy rozładować tylko poprzez sprawdzenie powiadomień i upewnieniu się, że na pewno nic nam nie umknęło. Jednak nie chodzi tylko o sprawdzanie powiadomień ale również o nieodpartą chęć uczestnictwa. Osoby cierpiące na FOMO czują potrzebę dzielenia się ze znajomymi wszystkimi nawet najdrobniejszymi szczegółami swojego życia, tak aby nie być pominiętymi przez innych, bycia zauważonym i lubianym przez innych. Powyższe przykłady to tylko brak pozytywnego feedbacku dla naszej działalności w Social Media, które wpływają na naszą pewność siebie , samoocenę i wywołują w nas stres w tym FOMO. Teraz pokażę co może stać się gdy feedback jest negatywny, o co w dzisiejszym świecie nie jest trudno.
Hate jako źródło depresji.
Aby być fair zacząć należy od tego, że depresja powodowana przez social media nie sprowadza się tylko i wyłącznie do złego feedbacku otrzymanego pod naszymi postami. To ma też związek porównywaniem siebie z innymi, o którym pisałem wcześniej. Patrzymy na tablice naszych znajomych na Fejsie i toczymy ze sobą wewnętrzny monolog, gdzie zadajemy sobie pytanie dlaczego moje życie w danym aspekcie (wakacje, związki, imprezy etc.) nie jest tak fajne jak życie osoby x? Albo ale fajna figura, jestem taka/taki gruby. Ponadto z depresją w społeczeństwie mieliśmy już do czynienia wcześniej choćby patrząc w telewizji na celebrytów, sławnych sportowców, aktorów etc. Jednak to dopiero Sieci społecznościowe spotęgowały ten efekt – Według badań latach 2005 do 2014 odsetek poważnych zdarzeń depresyjnych u młodocianych amerykanów wzrósł z 8,7% do 11,3% (największy wzrost u osób 12-20-sto letnich), a u młodych dorosłych z 8,8% do 9,6%. Za główne przyczyny podaje się właśnie porównywanie z innymi „lepszymi” od nas ale również właśnie wspomniane negatywne komentarze (których często nie powiedzielibyśmy w twarz), które jeszcze bardziej potęgowały to zjawisko. Za najbardziej depresogenne portale zostały uznane Twitter, Instagram, Facebook i Snapchat.
Kwestia Cyberbullying /Cyberprzemocy.
Poza zwykłymi niemiłymi komentarzami możemy mieć ponadto do czynienia z cyberprzemocą (ang. Cyberbullying) czyli zjawiskiem, gdzie ktoś jest zastraszany, wyśmiewany i napastowany za pośrednictwem środków elektronicznych (emaila, forów internetowych, social media etc. ) Może ono przyjmować różne formy. Przerażające jest tutaj to, że ofiary cyberprzemocy najczęściej szukają pomocy u źródła czyli w Internecie (Najczęściej na forach internetowych) Jest to zjawisko o tyle straszne, że jeśli pozostawimy takiego człowieka samemu sobie 2 do 9 razy częściej myśli on o popełnieniu samobójstwa. W tym kontekście dość głośna była sprawa Tylera Clementi – studenta Uniwersytetu Ruthgers w New Jersey który przez nagranie wideo zamieszczone przez jego współlokatora z akademika popełnił samobójstwo skacząc z mostu Jerzego Waszyngtona w Nowym Jorku.
Social Media – co możemy zrobić?
Po tym co napisano wyżej można istotnie odnieść wrażenie, że Social Media są z jednej strony dobrodziejstwem współczesnego społeczeństwa, gdyż zapewniają nam szybką formę kontaktu ze sobą. Z drugiej jednak strony mogą doprowadzić do poważnych problemów o których wspomniałem wyżej. Odpowiadając na pytanie postawione w tytule tego artykułu należy jednak stwierdzić, że są one tylko narzędziem w naszych rękach i że to my odpowiadamy za to jak z nich korzystamy. Ten temat jest o tyle straszny, że o ile nie dojdzie do tragedii Social Media traktuje się jako niegroźną rutynę.
Social Media to używka?
Jeśli się jednak bliżej przyjrzeć nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniami wyrażonymi przez Simona Sineka, który w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że mamy do czynienia z generacją (nie znającą życia przed erą Social Media), która ma problemy z niską samooceną, depresją i tworzeniem relacji. Jednak to nie wina tej generacji i musimy im jakoś pomóc. Przedstawia on Social Media jako używkę podobną do tytoniu czy alkoholu z tą różnicą, że w wypadku tradycyjnych używek mamy ograniczenia wiekowe, natomiast tak naprawdę nie ma go na Social Media. Zachęca on do uczenia bieżącej generacji tego czego jej brakuje, czyli cierpliwości w tworzeniu relacji, a najlepiej robić to, jego zdaniem, przez kontakt z drugim człowiekiem Pokrewny pogląd wyraziła Bailey Parnell w trakcie Konferencji TEDx na Uniwersytecie Ryersona. Stwierdziła ona że Social Media mogą ale nie muszą źle wpłynąć na twoje zdrowie psychiczne i że to od ludzi zależy czy tak będzie. Co ważne wymieniła też cztery proste kroki do poprawy sytuacji. Są to:
- Rozpoznać problem (w czym mam nadzieje pomoże Ci też ten tekst)
- Zadbać o naszą „dietę social media” – czyli przefiltrować treści, znajomych, naszą tablicę na portalu społecznościowym etc., krótko mówiąc spojrzeć krytycznie na nasz profil/walla, podobnie do klasycznej diety.
- Co pozwoli nam stworzyć dla nas lepsze doznania online.
- Budawać dobre wzorce zachowań w sieci – Czyli reagować na przejawy cyberprzemocy, jeśli je zobaczymy tworzyć pozytywne grupy na SM, Inspirować naszych znajomych i znajomych naszych znajomych, Być pozytywnym w sieci. Zamieszczać odpowiednie treści, aby korzystanie z SM było dobre ;-)
Jeśli jesteście ciekawi tych wystąpień zamieszczam je poniżej– naprawdę dają one do myślenia. Podzielam jednak zdanie obojga, które wyraża się w sformułowaniu, że same Social Media nie są niczym złym ani dobrym i że to od ludzi zależy jak będą z nich korzystać.
A jak tam wasze korzystanie z Social Media? Nadal gorączkowo sprawdzacie swój telefon? Czy zauważyliście u siebie oznaki FOMO? Dajcie znać w komentarzach i do zobaczenia przy kolejnym tekście.