Do napisania tego tekstu zainspirowało mnie parę rzecz. Po pierwsze premiera nowej aplikacji mobilnej od Google, czyli Zaufanych Kontaktów. Po drugie fakt, że w dzisiejszych czasach nie ma praktycznie problemu z namierzeniem nas w każdym miejscu na świecie. Nie chodzi tylko o sprawę Edwarda Snowdena ale przede wszystkim o to, że sami nosimy wszędzie nasz lokalizator, czyli telefon. Pojawia się więc pytanie czy lokalizacja w aplikacjach to przydatna funkcja czy też jak mówi klasyk w filmie „Seksmisja” permanentna inwigilacja?
Ale zacznijmy od początku- czyli Zaufane Kontakty Google.

Jak napisałem powyżej w tym tygodniu zadebiutowała na scenie aplikacyjnej nowa propozycja od Google. Firma z Mountain Valley zaprezentowała Zaufane Kontakty.
Założenie tej aplikacji jest następujące. Po zalogowaniu się do niej – Używając a jakże konta Google – zostaniemy poproszeni o dodanie kontaktów z naszej książki adresowej, które naszym zdaniem, powinny mieć dostęp do naszej lokalizacji. Następnie w razie potrzeby mogą one, poprzez aplikację, poprosić nas o przesłanie informacji o naszej lokalizacji. Wtedy są trzy opcję. Po pierwsze możemy zaakceptować prośbę, co zaowocuje przesłaniem lokalizacji do konkretnego kontaktu. Druga opcja to odrzucenie prośby, co zablokuje wysłanie lokalizacji. Niby proste prawda? Tak gdyby nie trzecia opcja. Otóż gdy zostanie do nas skierowana prośba o udostępnienie i nie odpowiemy na nią w żaden sposób to po pięciu minutach aplikacja uzna to za naszą milczącą zgodę i wyśle informację.
Jest to moim zdaniem nieco kontrowersyjne. Z jednej strony bowiem to ja wybieram do kogo można w ogóle wysłać taką informację ale z drugiej nie jestem osobą która co chwilę patrzy na telefon (do sprawdzenia godziny używam albo tradycyjnego zegarka albo zegarka w komputerze :-P), więc prawdopodobieństwo, że Google samo pobierze i wyśle taką informację z mojego telefonu jest spore. Z drugiej jednak strony taka funkcja połączona z tym, że aplikacja zadziała nawet w momencie rozładowania baterii (wysyła ostatnią znaną lokalizację) może w dzisiejszym, niebezpiecznym świecie mieć rację bytu. Ten argument przedstawia też Google. Po drugie to że nie mam tej aplikacji na telefonie nie oznacza, że Google nie zna mojej lokalizacji – w końcu wszystkie współczesne smartphone’y mają funkcję nawigacji a co za tym idzie muszą mieć nadajnik GPS – co daje Google możliwość ustalenia jego położenia etc.
Żeby być fair…
Należy powiedzieć, że Zaufane Kontakty nie są jedyną taką aplikacją. Powstały one zdaniem większości autorów ich recenzji w odpowiedzi na zaprezentowaną w październiku 2011 aplikację Apple- Find My Friends, która od momentu wypuszczenia iOS 9 została wbudowana do systemu. Jej założenie jest podobne do aplikacji Google z tym, że na wstępie mamy dwie opcje albo udostępniać nasze położenie ciągle, albo wyłączyć udostępnianie lokalizacji(tak można to wyłączyć :-)).
Kolejne aplikacje, której w większości używamy, a które mają dostęp do naszych danych lokalizacyjnych (jeśli ich nie zablokujemy) to aplikację szeroko rozumianych portali społecznościowych.. Jeśli więc korzystasz z: Facebooka, Massengera, Twittera, czy Google+ i nie zablokujesz danych o lokalizacji na telefonie, to licz się z tym, że pod twoimi postami na Facebooku pojawi się np. nazwa miejscowości. Należy też wspomnieć o tym, że niekiedy sami udostępniamy naszą lokalizację poprzez np. wskazanie lokalizacji, w której jesteśmy na Facebooku ale takie wskazanie odbywa się w pełni za naszą zgodą – czyli moim zdaniem jest ok. Co ważne jeśli nie wyłączymy usług lokalizacyjnych w telefonie korzystanie np. z Facebooka w przeglądarce nic nie zmieni.
Warto też wspomnieć o aplikacjach, które żeby w ogóle funkcjonować potrzebują naszej lokalizacji- czyli wszystkie aplikacje ride-sheringowe(w tym UBER), które bez lokalizacji praktycznie nie działają i inne, których przykładową listę prezentuje np. ten slideshow.
20 Hot Location-Based Apps and Services You Should Know About from Enterprise Social Technology (Book)
Przydatna funkcja czy inwigilacja?
Teraz pytanie będące clue całego tekstu. W świetle afery wokół Edwarda Snowdena (nota bene zekranizowanej ostatnio w filmie Olivera Stone’a ) skłaniałbym się jednak ku tej pierwszej opcji. Wynika to z faktu, że tak naprawdę mamy mały wpływ na to czy i dlaczego jesteśmy inwigilowani przez służby niezależnie czy Polskie czy Zagraniczne. Działają one bowiem, przynajmniej w założeniu, w ramach szeroko pojętej raison d’Etat, czyli Racji Stanu(czy jak kto woli dla dobra wspólnego), w tym wypadku dla bezpieczeństwa zbiorowego. Jedną z ról Państwa jest bowiem zapewnienie jego obywatelom bezpieczeństwa. Jeśli nie mamy nic za uszami nie powinniśmy się niczego obawiać.
Problem natomiast powstaje, moim zdaniem, wtedy, gdy Państwo nadużywa swoich uprawnień i też z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w wypadku pana Snowdena – z narzędzia do wykrywania terrorystów program PRISM stał się to bowiem narzędziem do podsłuchu i inwigilacji nawet wśród sojuszników, co w wypadku Afery Snowdena doprowadziło do skandalu międzynarodowego, kiedy wyszło na jaw, że NSA podsłuchuję m.in. Angelę Merkel.
Podobnie ma się to do udostępniania naszej lokalizacji. Mamy wpływ na to czy ją udostępniamy dając lub nie dostęp do tej funkcji używanym przez nas aplikacjom. Jednak tak naprawdę jeśli chcemy, żeby nasze miejsce pobytu stało się naprawdę anonimowe to nasz telefon należałoby po prostu wyłączyć, wyrzucić i połamać kartę SIM. Ponadto musielibyśmy nie korzystać z żadnych portali społecznościowych, Internetu i kart płatniczych. Jednak nie wyobrażam sobie takiego scenariusza w dzisiejszym świecie w którym jesteśmy już przyzwyczajeni do takich udogodnień. Człowiek bowiem szybko przyzwyczaja się do dobrego.
Lokalizacja to bardzo przydatna funkcja np. w razie potrzeby wezwania pomocy. Używam ją również w programie Skyllusion.com do stałego dzielenia się moim położeniem i w razie problemu wysyłania powiadomień z lokalizacją i trasą na mapie.
W dzisiejszym świecie lepiej być zabezpieczonym w tym również trzymając telefon z aplikacją w aucie, by wiedzieć czy jest ono bezpieczne.
No i jesteś mega szczęśliwy. Brawo
Nie korzystam z internetu mobilnego, nie posiadam smartfona, mam telefon z klawiszami, który wyłączam, jak gdzieś jadę. Telefon loguje się tylko w jednej stacji przekaźnikowej, używam go tylko w jednej lokalizacji. Nie posiadam kart płatniczych i konta w banku. Płacę tylko gotówką. Nie używam nawigacji GPS. E-maile mam szyfrowane, internet przez własne WiFi. Adres, którego nie używam, podaję na dole. I tak powinno być.